http://www.nanook.prv.pl

Niedziela 19 III 2006
   W tą niedzielę postanowiłem pojechać z psami rowerem, ponieważ nie wiedzialem jaka jest sytuacja w lesie. Krzysiek pojechał na wózku z czterema psami Achillesem, Neli, Deksem i Aramisem, a ja na rowerze z Demonem i Basterem. Miał przyjechać Piotrek z Vivą, ale coś mu nie wyszło. Zebraliśmy psy o godzinie 10 i wyruszyliśmy w stronę Myśli, jeszcze nie wyjechaliśmy z Dębna a już zaliczyłem wywrotkę, nic poważnego się nie stało i później się to już nie powturzyło. Wjechaliśmy do lasu i uświadomiliśmy sobie, że mogliśmy wziąść sanie, bo śniegu było sporo. Ja na rowerze z dwoma psami poginałem przez las po ubitej drodze, a Krzysiek na wózku z czterema ciągnął się daleko za mną. Jadąc przed Krzyśkiem wypróbowałem pewną sprinterską metodę o której mówił Zielak z Shibapotaailuni na ich forum, chodzi o to, że kiedy psy przestają biec i zaczynają dreptać, trzeba na chwilę stanąć, i kiedy się ruszy psy będą znowu biegły. Okazało się, że to działa, a takie stawanie mi nie przeszkadzało bo i tak musiałem na Krzyśka czekać. Dojechaliśmy do Mostna i z Mostna przez las w stronę Barnówka, z tamtąd w stronę strzelnicy i do Dębna. Zrobiliśmy ponad 15 kilometrów i byliśmy w domach około 12 godziny.

Niedziela 12 III 2006
   O godzinie 9.30 wziąłem sanie i Demona i poszedłem po Achillesa. Krzysiek na wózku wziął Neli, Deksa, Bastera i Aramisa i pojechał spotkać się ze mna. Ja czekałem na niego koło wiaduktu na Cegielnianej. Kiedy przyjechał podczepiłem do sań Demona, Bastera i Achillesa, a Krzysiek do wózka Neli, Deksa i Aramisa i w ten sposób wyruszyliśmy w stronę jeziora Duszatyń. Pierwszy wyjazd na saniach nie był udany, ponieważ nawet nie przejechaliśmy 100 metrów i rozwaliliśmy się na kamieniu, zato drugi był już udany. Pojechaliśmy na Krawczyka ścieżką rowerową i potem dalej w stronę Dargomyśla. Przed Dargomyślem pomyliły nam się drogi, więc pojechaliśmy kawałek na szagę przez pole. W lesie jest po kolana śniegu i wózkiem ciężko się jechało, ale za to na saniach... miodzio :D Przejechaliśmy koło wysypiska śmieci i pojechaliśmy w stronę oczyszczalni ścieków. Tam zamienilismy się na sprzęt i pojechaliśmy w stronę Dębna. Około godziny 12 bylismy w domach.